idzie jesień?

Nie odkryję Ameryki jeśli powiem, że pomidory najlepiej smakują w lecie… ogólnie nie przepadam za nimi, ale w lecie w zestawieniu z mozzarellą i świeżą bazylią – mmm… mogłabym jadać je na śniadanie, obiad i kolację… innym zestawieniem, które również moje podniebienie toleruje to pomidory + bundz :) dla tych którzy jeszcze nie jedli – pozycja obowiązkowa przy najbliższej wizycie w górach…

tak więc celebrujemy sobie to lato nasze… mając na uwadze, że już zbliża się ku końcowi… i choć odpycham myśl o jesieni daleko to czuć ją już w powietrzu… sierpień w górach to już takie preludium do jesieni… wieczory coraz chłodniejsze, jarzębina już się czerwieni a do tego w pobliskiej kwiaciarni od kilku dni sprzedają wrzosy, które można by za symbol jesieni uznać… myślę więc czy już nie czas aby zamiast stokrotek (a raczej ich pozostałości), które od wiosny na tarasie w doniczkach stoją nie wsadzić już wrzosów, aby mnie jesień nie zaskoczyła swą aurą – ta paskudniejszą… najpierw chyba jednak urlop zasłużony, a potem niech już będzie ta jesień skoro musi…

ostatnie dni w naszych stronach nie należały do ciepłych, Po więc występowała w stylizacjach iście jesiennych – rzekłabym nawet takich szaro-burych :)

tuniczka od Inesski, sweterek już znany (nasz ulubiony i przewija się często) zrobiony rękami naszej zdolnej babci Helenki, która zaraz roboty będzie miała od liku, bo sezon sweterkowo-czapkowo-szalikowy się zaczyna, a ja mam już nowe pomysły…

Miłego weekendu wszystkim życzę! ja zacznę go dokładnie za 3 godziny ;)

 

Reklama
idzie jesień?

plotę sobie…

plecionki robią furorę, z tego co zauważyłam wszędzie… więc i u mnie zastoju być nie może… kilka dni temu dotarła do mnie nowa porcja półproduktów więc plotę, i plotę, i plotę…

ta powstała z myślą o małej Po – jednak ta nie przejawia zainteresowania, więc jest do wzięcia… na małej rączce, z tym maleńkim smoczusiem wygląda słodko…

czarne z metalowymi koralikami zajęte… wszystkie inne wolne ;)

plotę sobie…

prezenty, prezenty…

wczoraj dotarł prezent do carnation, więc mogę już zdradzić co jej wysłałam. Część rzeczy już pokazywałam, wiec nie będę się powtarzać…

synek carnation dostał taki oto pojazd

idealny nie jest, ale to mój debiut w tego typu „zabawkach” więc czuje się usprawiedliwiona ;)

natomiast córeczka dostała dostała kilka ozdób do włosów, m. in takie

ale żeby nie było że tylko ja rozdaję prezenty… my także sporo dostajemy :) co uwielbiam :) ten dreszczyk emocji przy otwiweraniu paczuszki – bezcenne ;)

w poniedziałek np. dotarła do nas paczuszka od Inesski – Izuś dziękujemy raz jeszcze!! a w niej cudne ubranka dla małej Po, idealnie trafione w gust mamy ;) dwie tuniczki, spodenki i skarpetusie – wszystko śliczne…

w jednej z tuniczek Po wczoraj wyglądała tak

nawet miłości mamino-córkowe zostały uwiecznione :)

do kreacji wczorajszej letnio-morskiej idealnie dopasowała się bransoletka zrobiona specjalnie dla Po – niestety chyba Po nie przypadła do gustu… założyła, pooglądała i ściągnęła… mamy bransoletki podobają się jej dużo bardziej…

nie pozostaje mi więc nic innego jak upleść jeszcze kilka, może któraś się spodoba ;)

prezenty, prezenty…