pakujemy!

W związku z tym, że czas pakowania prezentów właśnie się rozkręcać zaczyna postanowiłam podzielić się z Wami swoimi pomysłami na pakowanie… obiecałam już kiedyś, że pokażę co nieco, dlatego dzisiaj zacznę od pomysłów najłatwiejszych do zrealizowania, na opakowania dla malutkich drobiazgów, dla podarków raczej symbolicznych niż tych prezentów właściwych co to pod choinką można znaleźć… chcę jednak zaznaczyć, iż nie są to pomysły nowatorskie, jednak te opakowania są tak łatwe do wykonania, że każdy bez problemu sobie z nimi poradzi… mało tego nie będą tu potrzebne żadne wyszukane ozdoby, a raczej wszystko to co naprędce można znaleźć w domu lub w jego okolicach….

1

pierwsze opakowanie – będą tu potrzebne:

  • papierowa torebka (opcjonalnie szary papier albo każdy inny, który się nam podoba)
  • sznurek jutowy (wstążka, kawałek rafii)
  • drucik florystyczny (lub inny cieniutki drucik)
  • szyszki
  • dziurkacz

Podarunek wkładamy do torebki (jeśli torebki nie mamy – robimy ją z papieru – myślę, że każdy coś takiego zrobi bez problemu większego). Następnie zaginamy górną część torebki, zagięcie traktujemy dziurkaczem, przez dziurki przewlekamy sznurek, zawiązujemy kokardkę i zaczynamy najtrudniejszą część :) dwie szyszeczki związujemy u dołu drucikiem florystycznym tak aby nie był on widoczny, a następnie przyczepiamy do kokardki. i gotowe! zajęło mi to może 5 minut…

2

drugie opakowanie – będą tu potrzebne:

  • papierowa torebka (opcjonalnie szary papier albo każdy inny, który się nam podoba)
  • satynowa wstążka (lub każda inna, którą posiadamy)
  • taśma klejąca papierowa (ja swoją nabyłam w EMPIKU, ale tych taśm jest coraz więcej na rynku, więc poszukajcie, a nie pożałujecie – ślicznie wykańczają prezenty – efekt gwarantowany)
  • dziurkacz

Sytuacja z torebką się powtarza, zaginamy przewlekamy zawiązujemy kokardkę i 2/3 roboty za nami ;) przyklejamy taśmę dekoracyjną i gotowe. Łatwo, szybko i przyjemnie :)

3

trzecie opakowanie (dla małej dziewczynki stąd użyte przeze mnie kolory) – będą tu potrzebne:

  • papierowa torebka (opcjonalnie szary papier albo każdy inny, który się nam podoba)
  • kawałki rafii lub dowolnych wstążek
  • spinacz (można kupić już ozdobiony, można użyć zwykłego drewnianego, można zwykły spinacz bieliźniany ozdobić samemu)
  • dziurkacz

Z torebką postępujemy jak w dwóch poprzednich przypadkach, następnie przewlekamy rafię przez dziurki i zawiązujemy. Do tej rafii dowiązujemy małe kawałki innych rafii… mogą być w różnych kolorach, będzie weselej… jak skończymy wiązanie przypinamy spinacz, który oprócz funkcji dekoracyjnej może się przydać do przypięcia bilecika z imieniem obdarowywanego lub z innym napisem np. WESOŁYCH ŚWIĄT lub z okazji rodzin np. STO LAT.

I to by było na dzisiaj tyle w temacie pakowania :)

Jeśli kogoś zainspirowałam będę się bardzo cieszyć, jeśli ktoś zapakuje podobnie swe prezenty będę się cieszyć jeszcze bardziej :) A jeśli chcecie więcej to postaram się spełnić oczekiwania wkrótce, tzn. jeszcze przed Świętami :)

Reklama
pakujemy!

żeby nie było…

… że nic nie robię… coś tam robię czasem, no dobra ostatnio nawet to dość częste czasem, bo Boże Narodzenie zbliża się wielkimi krokami a to dla mnie zawsze pracowity czas… a przed świętami 4 tygodnie adwentu… niestety tak często pomijane w rozmowach i myślach dotyczących Bożego Narodzenia… dla mnie to czas na wyciszenie, na przygotowania zarówno te dekoracyjne, prezentowe jak i duchowe… na pewno to nie jest czas na strojenie domu w świąteczne akcenty i ubieranie choinki… i chociaż ozdoby świąteczne tworzę, to odkładam je na bok i czekają na te najbardziej magiczne chwile grudnia czyli jego końcówkę… i chociaż bombki kupuję to nie myślę nawet o wieszaniu ich na choince… tak wczesne „świętowanie” psuje w moim mniemaniu całą magię świąt i nie ulegam mu…

jedynym akcentem, który wskazuje, iż na święta czekamy z wielką niecierpliwością jest u nas kalendarz adwentowy… co roku przybierał formę 4 świec, które zapalaliśmy w 4 kolejne niedziele adwentu… i w tym roku także już taki powoli zaczęłam tworzyć jednak do ostatniego szlifu jeszcze trochę mu brakuje…

w tym roku dodatkowo podniosłam sobie poprzeczkę i tworzę kalendarz dla Po, która każdego dnia adwentu będzie mogła otworzyć mały pakuneczek z maleńkim prezencikiem… ale tu się jeszcze nie ma czym chwalić, więc pokażę jak już będzie gotowy…

dzisiaj natomiast pokażę kilka wyplotów moich ostatnich… niektóre już zajęte, niektóre czekają na nowe właścicielki… może ktoś potrzebuje dla kogoś mały podarek na Mikołaja?


Miłego popołudnia wszystkim życzę :)
my dzisiaj biegniemy wieczorem do Klubu Maluszka, więc jak zwykle będzie twórczo i wesoło ;)

żeby nie było…

Dzidzia.

Pamiętam nasze ostatnie spotkanie… w naszym pierwszym wspólnym mieszkaniu… takie beztroskie bardzo… wódeczka była i pizza, bo kto wtedy myślał o gotowaniu? i śmiech, i rozmowy, o rzeczach ważnych i błahych… i kilka zdań o dzieciach padło, o przyszłości, że czekamy, że fajnie by było, nawet bardzo fajnie… kilka tygodni później na teście pojawiły się moje wyczekane dwie kreski, Aga czekała dłużej… mały eF jest młodszy od Po o 10 miesięcy…

Przyjechali wczoraj do nas… w końcu… po baaardzo długim czasie planowania tego spotkania… prawie 100 km, które nas dzieli okazało się barierą trudną do pokonania… ale udało się :) piękny dzień za nami…

Zupełnie inny niż ten ostatni nasz wspólny… pierwszy raz spotkałyśmy się jako matki… nasz śmiech, nasze rozmowy były przyćmione przez śmiech dzieci i ich radość… zupełnie inne tematy na usta się od razu cisną, co innego jest ważne… patrzę na Agę z boku i widzę cały czas tą śliczną dziewczynę, którą miałam szczęście poznać kilka dobrych lat temu… widzę jej piękny uśmiech i śmiech słyszę… i niby wszystko takie samo, a jednak… Aga promienieje… taka radość życia od niej bije, takie szczęście… nigdy jej takiej nie widziałam, nawet w dzień jej ślubu, chociaż wtedy wydawała się być tą najszczęśliwszą na świecie… uwielbiam takie szczęśliwe matki :)

Po DZIDZIĄ była zachwycona, bo eF został nazwany DZIDZIĄ i tak miało być i już… bardzo byłam ciekawa jej reakcji na dziecko młodsze od niej, bo nigdy z takim styczności nie miała (niestety otoczenie nasze w dzieciaczki nie obfituje)… no i nie zawiodłam się… nie było scen zazdrości, był ogólny zachwyt, koniecznie chciała, aby eF chodził ze mną za rączkę i brał te zabawki, które mu podtykała pod nos :) jednym słowem eF skradł nasze kobiecie serca… i nie wiem kto się w nim bardziej zakochał ja czy Po?

Dzidzia.