Mała Po odkąd pamiętam przejawia zainteresowanie koleją, a dokładniej rzecz ujmując pociągami. Kiedy miała kilka miesięcy jej ulubioną lekturą była „Lokomotywa” Tuwima – potrafiła ją przeglądać godzinami, paluszkiem pokazywać wszystkie najdrobniejsze nawet szczegóły na obrazkach… pewnego dnia tata do domu przyniósł kolejkę… no i tu znowu miłość od pierwszego wejrzenia – rozkładanie torów, układanie wagoników te prozaiczne zajęcia awansowały do rangi codziennego rytuału… codziennie wieczorem zamykają się z tatą w pokoju i się zaczyna! tu-tu-tu-tuuu! a wierzcie mi, że nasza lokomotywa robi nie mniejszy hałas niż ta prawdziwa! tu powinnam pozdrowić naszych sąsiadów co też czynię, bo coś czuję, że oni także wiedzą, a raczej słyszą, jakie hobby ma mała Po :)
W tamtym roku wzięliśmy Po na stację, aby pokazać jej prawdziwy pociąg – wczoraj poszliśmy o krok dalej! wybraliśmy się na pierwszą w życiu Po wycieczkę pociągiem – co prawda to tylko dwadzieścia kilka minut w jedną stronę! ale radość, zdziwienie, zmieszanie, emocje w oczach Po bezcenne! za cel podróży obraliśmy sobie Zakopane – pogoda wyborna – chyba lepiej trafić nie mogliśmy… słońce, góry, złota polska jesień i uśmiech dziecka – mi do szczęścia więcej nie trzeba!
no to co? jedziecie z nami?
















