Podejść do napisania (albo inaczej – stworzenia!) tego listu było kilka. W sumie powstały dwa – jeden prawie cały przez mamę wykonany, bo „mamo ty napisz, a mi Mikołaj prezent przyniesie”. W końcu jednak po długich negocjacjach pt. „każdy musi sam, bo inaczej Mikołaj się obrazi i nic nie przyniesie” Po stworzyła swój pierwszy w życiu list do Świętego Mikołaja. Na pierwszej stronie narysowała swe marzenie (a mama je opisała – tak dla jasności), a na drugiej firmowy znak rozpoznawczy Małej Po – potwór! Pozdrawiamy wszystkie ciocie, które potworami są już zasypane ;) Mikołaja nie zasypiemy, bo matka w porę kredki odebrała!
Marzenie dotyczące podarków miała od dawna sprecyzowane. JÓŹOWA HUJAJNOGA. Nic więcej. Chociaż pod nos podsuwałam jej setki propozycji – marzenie się nie zmieniało. Więc cóż było czynić matce (ups! Mikołajowi!)? Znaleźć najcudniejszą różową hulajnogę jaką kiedykolwiek ktoś wyprodukował ;) sprostałam wyzwaniu jakie przede mną postawiło me dziecko?
A będą przy pisaniu listów – polecam Waszym dłoniom, sercom i umysłom Robótkę:
Kliknijcie w obrazek a dowiecie się wszystkiego!
A ja tymczasem biegnę kończyć nasze kalendarze adwentowe! Miłego dnia! i pamiętajcie o Robótce!