Rozkład jazdy PKP sprawdzony. Ba! nawet skonsultowany z infolinią. Plan dnia ułożony. Obserwowanie każdej chmurki na niebie zaliczone. Wszak nie wiadomo z której zacznie padać. Jedziemy do Chochołowskiej. Na krokusy. Nawciągać się górskiego powietrza na zapas. Wyjazd planowany od dawna, obowiązkowy punkt programu w kwietniu.
Ale waham się jeszcze. Zastanawiam. Bo ta pogoda taka nie do końca wyraźna. A dla nas każda wycieczka wiążąca się z tym, że musimy pokonać choćby kilometr to jak wyjście na Kilimandżaro co najmniej. Dlatego w końcu od niechcenia rzucam:
„Polciu a Ty byś wolała POCIĄGIEM (tu znacząco zmieniam głos, bo pociągi to jej miłość) na krokusy jechać czy jednak do parku na lody?”
Spodziewam się jedynej słusznej odpowiedzi, która utwierdzi mnie w przekonaniu, że nasz plan na spędzenie niedzielnego popołudnia jest dobry. Wszak park to ma na co dzień jeśli chce, a lodów nie lubi jakoś szczególnie mocno.
„A na truskawkowe lody?”
„No też mogą być truskawkowe…” odpowiadam i wiem, że chyba się nam plany właśnie zmieniają.
„To chce do parku!”
Więc poszliśmy. Było kwietnie i świetnie ;) A krokusy pewnie za rok…
Polcia ,Ty to jesteś dobre dziecko ….ciotka by się chyba zapłakała gdyby jej mama te krokusy przed oczy rzuciła tutej :)))))))))) I LOVE YOU !!!!!!!
E tam, już Ci pewnie nie raz gdzieś mignęły w tym roku ;)
Paulina nie żałuj ja dziś widziałam zdjęcia jak ludzie stali w kolejce żeby wejść do Chochołowskiej więc co to za radocha w takim tłumie :) a rynek też cudny i kwietny jak widać :)
Mimo wszystko jednak żałuję ciut, bo to tylko raz do roku można zobaczyć ;)
Fajnie Cię widzieć :*
Potwierdzam – na Chochołowskiej tłumy!!! ale że my jechaliśmy 5h z naszymi maluchami to jednak poszliśmy w tym korowodzie ;) Ale Kościeliska i Rusinowa Polana przebiły krokusy ;) W pięknych terenach mieszkacie :))
Tak, wiem że tłumy bo od kilku lat jakoś mocniej te krokusy turystów przyciągają. No ale sama powiedz czy nie warto? :)
Oj tak, w pięknych i nie zamieniłabym ich na nic innego!
Pozdrawiamy!