Pamiętacie jak pisałam ostatnio o wazonie od Madam Stoltz?
Byłam pewna, że ta historia będzie mieć swój ciąg dalszy, bo nastawiłam się na zakup nowego wazonu pod warunkiem, że moja reklamacja zostanie rozpatrzona pozytywnie. NIe przypuszczałam jednak, że Ktoś, a konkretnie Asia wraz ze swoim mężem postanowią, że zakończenie będzie inne.
Kilka dni temu dostałam kolejną przesyłkę. Tym razem całą, caluteńka. Nienaruszoną w żaden sposób. A w niej te oto dwa małe cudeńka i kilka słów wyjaśnienia.
I powiedzcie mi jak tu nie wierzyć w ludzi? Mało ich dzisiaj – takich, którzy chcą tak po prostu, bezinteresownie zrobić komuś przyjemność. Mało ich. Ale ja mam takie szczęście, że tylko tacy stają na mojej drodze. I być może mam pecha często, ale właśnie takie gesty potrafią zapomnieć o całym nieszczęściu, otrzepać się i iść do przodu. Bo naprawdę ludzie zawodzą mnie bardzo rzadko… w nich wierzę i wierzyć będę!
Ktoś mi powiedział ostatnio, że to wszystko dlatego, że dobro powraca jak bumerang. I być może właśnie to to zadziałało w tym przypadku?
***
Z wazonów najbardziej ucieszyła się tym razem Mała Po. Bo wierzcie mi ja bardziej ucieszyłam się z tej niematerialnej wartości przesyłki. Mała Po za to od razu ustawiła tego naszego „potłukańca” oraz te dwa nowe i stwierdziła, że mamy teraz rodzinkę. Taką jak nasza. Mama, tata i dzidziuś. Dzidziuś spodobał się jej najbardziej ;) już nawet zdążyła sprawdzić czy oby on do picia nie byłby doskonały ;)
Postawiłam je zaraz wszystkie na półce i cieszą me oko ilekroć na nie spoglądam. I uśmiecham się do nich niemalże jak głupi do sera, no ale jak się nie cieszyć, kiedy taką piękną historię sobą opowiadają?
Żeby złamać monochromatyczność przyniosłam gałązkę berberysu z ogródka, watak chyba lepiej, nie? ;)
***
a o wczorajszym Dniu Taty pamiętaliście?
Mała Po pamiętała ;) w wielkiej konspiracji stworzyłyśmy mega kolorową puszkę dla Taty, żeby miał na swoje śrubeczki. Wszak tatusiowie zawsze takich puszek mają niedobór, a już tak pięknych to nie mają wcale. Do kompletu stworzyła laurkę i dumnie wręczyła prezenty swemu Tacie. Z reakcji wynikało, że podobały się nie mniej niż ubiegłoroczne koszulki.
Rozmnozyly sie przez podzial! Smieje sie od ucha do ucha! Musialo sie tak stac. One sa dla ciebie ciete!
Już wiem kogo mam pytać o 6 magicznych liczb, kiedy zachce mi się puścić lotka ;)
Jak Ty słowem wazony rozmnażasz to ja nie chcę wiedzieć co jeszcze potrafisz…:*
Cóż za mili ludzie! :) budują sobie super wizerunek. A same wazony są absolutnie przepiekne. Łącznie z tym potłuczonym, absolutnie unikalnym ;) A córka wprawia się w rękodziele, tak trzymać :D
Mili to chyba mało powiedziane :)
Prawda, że cudne? też tak myślę!
Witam w naszych skromnych progach, niezmiernie mi miło, kiedy ujawnia się ktoś „nowy” :)
Absolutnie rewelacyjne :)
Na bloga często zaglądam i sobie czytam, mam subskrypcję już od jakiegoś czasu ;) zakażdym razem bardzo miło mi tu przypełzac :)
miód na me serce lejesz :) dziękuję!
:))))))))))))))))) takich ludzi nam trzeba więcej :)))))))
puszka dla taty odjazdowa ,Pola jak zwykle sama słodycz dziecięca …te uszy na laurce hi,hi
…mój Kuba zrobił tacie kupon na rower, do wykorzystania z terminem jutrzejszym ….:))))) bo wszyscy mamy już nowe rowery tylko nie tato (pożyczał od syna jak było trzeba )….a zbieraliśmuy jakiś czas do puszeczki w tym celu :)))))no ja bym czegoś tak fajnego sama nie wymyśliła …plus to ,że uratował życie staruszce ,bo dzięki niemu facet po niej nie wycofał samochodu myśląc ,że ma pod kołami krawężnik ….no i matka spuchnięta …z DUMY ….i nawet mu wybaczam to granie w strzelanki …..publicznie :)))))) BUZIOLE ….ale masz piękną półeczkę ……!!!!!!
Uszy to hit hitów. Tatuś się pyta czemu ma takie uszy, a córcia na to „bo jesteś małpką ;)” I żeby nie było – nie wyłożyłam jej jeszcze teorii Darwina :P
Brawa dla Kuby! Syn się wam udał, oj udał :)
Pisałaś, że szczęście wraca jak bumerang, wróciło od Ciebie szybciej niż myślałam :)
Na razie to preludium było ;)
Asia dziękuję za wszystko… za wszystko…za tego maila dzisiejszego także… może nawet za niego najbardziej…