Powstało wiele. Wiele różnorodności. I chyba dzięki temu udało nam się też wiele sprzedać, bo po prostu każdy mógł znaleźć coś dla siebie…
Pakując się na zako_twory ledwo domykałyśmy bagażnik. Wracałyśmy już spokojnie ;) Jednak tak jak pisałam wcześniej sporo nam zostało, więc musimy to sprzedać, aby móc robić miejsce na nowości ;)
To co poniżej to streszczenie tego co stworzyłyśmy.
Jeśli coś wam wpadło w oko to zapraszam w prawy górny róg – tam postaram się jak najszybciej wrzucić to co mam na sprzedaż razem z krótkimi opisami. Pogrupowałam wszystko, żeby łatwiej było się odnaleźć! zatem miłego szperania ;)
Miesiąc: Lipiec 2015
o Zako_Tworach z mojej perspektywy.
Powoli zaczynam ogarniać rzeczywistość i kończę nadrabiać zaległości jakie sama sobie stworzyłam przez ostatnie tygodnie. Mnóstwo czasu i energii poświęciłam na przygotowanie się do tej edycji Zako_Tworów. Wiedziałam jakie błędy popełniłam ostatnio i za wszelką cenę starałam się ich uniknąć. No cóż – perfekcjonistom nie łatwo żyje się na tym świecie! Ale perfekcyjnym nie można być w każdej dziedzinie, więc niestety życie codzienne i obowiązki je wypełniające odłożyłam na bok… nie chcecie więc wiedzieć co zastałam w domu, kiedy już wróciłam do niego i spojrzałam okiem wolnym od emocji ;)
Mimo wszystko warto było! Warto brać udział w takich wydarzeniach. Ja niestety nie mam czasu, aby uczestniczyć w większej ilości targów, ale Zako_Tworów nie chcę odpuszczać, bo po pierwsze są całkiem blisko mnie, a po drugie spotykają się na na nich przede wszystkim lokalni twórcy, których całkiem miło odkryć :) jest to nieprawdopodobne jak wiele zdolnych osób chodzi po naszych ulicach, a my często nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy i szukamy gdzieś daleko…
Relacji pt. „kto był i z czym przyjechał” nie będzie, bo taką można obejrzeć tutaj. Jak dobrze się przyjrzycie to może i mnie zauważycie ;) U mnie będzie spojrzenie z mojej subiektywnej strony. Musicie mi więc wybaczyć, że dużo będzie Małej Po, która dzielnie towarzyszyła mi przez cały drugi dzień.
Nasze stoisko pierwszego dnia.
I drugiego dnia ;)
Na uwagę zasługuje też fakt, gdzie te targi są organizowane. To takie miejsce, dla którego warto wybrać się na Krupówki nawet wtedy kiedy sezon w pełni. Polecam z całego serca!
A który wystawca przykuł najwięcej mej uwagi?
zdecydowanie Departament Twórczości. Wspaniałe torebki, rewelacyjnie wykonane i wykończone. Nie kupiłam, ale zrobię to w najbliższym czasie!
Kolejna rzecz, na której zawiesiłam oko to ceramika od muamua. Pojawi się w naszym domu na pewno, niech no tylko Mała Po zacznie pić z kubków jak prawdziwy człowiek ;)
No i jeszcze hola. Marka, która wyrosła na naszym rodzimym gruncie! Przyglądam się jej już od grudnia i coraz większy podziw we mnie wzbudza.
Jeszcze kilka kadrów złapanych przez mój aparat.
Ale to wszystko i tak mało ważne! najważniejsze że była winda, a łazienka była na piętrze -1 ;)
Moje dziecko chyba nigdy tyle razy w ciągu jednego dnia nie było w toalecie ;)
A teraz ciut ogłoszeń parafialnych!
1. Jako że trochę tworów, które przygotowałyśmy na targi nam zostało to szykujcie się na małą wyprzedaż w całkiem promocyjnych cenach!
2. Jeżeli ktoś kto brał udział w licytacji dla Antosia nie dostał ode mnie maila to proszę o kontakt. Jeżeli coś gdzieś zawaliłam – nie wysłałam adresu, nie powiadomiłam o czymś istotnym dla licytującego, itp. to także proszę o kontakt. Aukcja wymagała mnóstwa skupienia i uwagi a z tym było u mnie ostatnio krucho, więc mogłam gdzieś nawalić i nawet sobie z tego nie zdaję sprawy.
3. Czy zna ktoś jakiś miły nocleg, który mógłby nam polecić w Łebie lub jej bliskich okolicach? :)
o upałach, lawendzie i bolących rękach.
Życie w tych upałach jest całkiem dziwne.
Wszak my naród do sjesty nieprzyzwyczajony zupełnie. A tu by się jak nic sjesta przydała albo chociaż szyld z napisem „przerwa dla ochłody od 12 do 15”. Ale tak się nie da. No to trzeba radzić sobie zupełnie inaczej. Prze-konfigurowaliśmy życie nasze codzienne całkowicie. Na śniadanie arbuzy, na obiad truskawki, a na kolację bób. A w międzyczasie hektolitry soków i wody oraz tony lodów. Od wczesnych godzin porannych basen pełen wody niechże raz w życiu wodomierz się pomyli na naszą korzyść i nie każe dopłacać na koniec kwartału!). Wieczorami plac zabaw. Puściutki. Cały dla nas. Luksus dostępny od ręki pod warunkiem, że dziecko ma całkiem przestawiony zegar biologiczny. Nasze ma od urodzenia. Zawsze snem gardziła uważając, że to dobro zupełnie zbędne (odwrotnie niż jej rodzice). Teraz już z nią nie walczę. Chodzi spać wtedy kiedy my, czyli ostatnio około północy. Śpi do 10. A mi to bardzo odpowiada. Bo tym sposobem mogę bezkarnie wypić poranną kawę w ciszy!
Co robimy jeszcze? niektórzy z nas biegają do pracy, na urlop czekając, niektórzy cieszą się beztroskim dzieciństwem, które ma swoje prawa i których należy bezwzględnie przestrzegać. A są też wśród nas tacy, którzy szyją, kleją, prują i z tego się utrzymują ;) Dom nasz zamienił się w mały magazyn rzeczy różnych – w moim mniemaniu całkiem ładnych. Pełno wszędzie pudeł i kartonów wypełnionych gotowymi produktami lub materiałami wszelakimi, które odpowiedniej przeróbki wymagają, aby stać się CZYMŚ. Jednym słowem oznacza to, że ZAKO_TWORY już blisko. Jeżeli nie planujecie nic na dni w przedziale 18-19 lipiec to serdecznie zapraszam do Zakopanego. Będzie mnóstwo cudnego rękodzieła, będę ja i będzie to co uda mi się stworzyć ;) a tworzę czas cały! palce już całe mam pokaleczone, ale nie poddaję się, oj nie!
***
Poza tym zaliczyłam w ostatnich dniach pierwszy wielki zbiór swojej własnej, prywatnej lawendy! Sadząc ją w tamtym roku miałam cichą nadzieję, że się przyjmie i uraczy nas w tym roku swoimi kwiatami i zapachem. No i udało się! Nie zabrałam nawet połowy a już mam sporo :)
***
Wody pije się ostatnio wiele więc postanowiłam ją jakoś urozmaicić. Zamroziłam mini bratki i lawendę w kotkach lodu i okazało się że znalazłam rewelacyjny sposób, aby Mała Po zaczęła pić coś innego niż sok i mleko. Wrzucam jej parę kostek z kwiatuszkami do szklanki i woda znika w oka mgnieniu. Polecam nie tylko dla dzieci! Pięknie wygląda i smakuje równie dobrze :)
***
A pomiędzy tą lawenda, lodem i szyciem. Stukam. Młotkiem. Co rusz. Co chwilę. Jeśli chcecie posłuchać – popatrzeć to zapraszam tędy. Dziewczyny narzuciły takie tempo, że powoli tracę siły, a nadgarstek wydaje się mocno nadwyrężony! ale mamy już ponad 2000 zł! więc adrenalina jaka temu przedsięwzięciu towarzyszy na pewno szczęśliwie doprowadzi mnie do końca! Po cichu liczyłam, że uda nam się zebrać jakąś trzycyfrową kwotę, ale o tym, że ta kwota będzie zaczynać się od cyfry 2, nawet bałam się marzyć!
Jutro wielkie zakończenie, mam nadzieję, że Was nie zabraknie, zajmujcie już miejsca w pierwszych rzędach, bo może być tłoczno! A przy okazji zabierzcie ze sobą wszystkie zaskórniaki jakimi dysponujecie. Mogę Wam obiecać, że to będą najlepiej wydane pieniądze!