o tym jak uratować Antosiowe serduszko + AKTUALIZACJA

Jest takie miejsce na ziemi, gdzie czas płynie jakby wolniej, gdzie ludzie jakby bardziej przyjaźni są, gdzie Giewont jest na wyciągniecie ręki, gdzie powietrze pachnie tak jak nigdzie indziej,  gdzie wydawać by się mogło, że żadne troski i kłopoty nie mają racji bytu. Z miejscem tym wiążą się wszystkie moje najpiękniejsze wspomnienia z dzieciństwa. To miejsce wybraliśmy,  aby powiedzieć  tam TAK i ruszyć we wspólną życiową drogę w strugach ulewnego deszczu.  W tym miejscu Mała Po może bezkarnie tarzać się na trawie i poznawać co to znaczy beztroska. Nie ma innego miejsca na świecie, które byłoby tak bliskie memu sercu.

To właśnie tam mieszka mały Antoś. Chłopczyk, którego serduszko nie jest zdrowe. Od czasu do czasu przestaje bić… aby Antoś żył potrzebuje pilnej operacji, potrzebuje rozrusznika serca… koszt tej operacji to ok. 90.000 zł. Wiele już się udało zebrać, jednak operację trzeba wykonać jak najszybciej, najpóźniej na początku sierpnia. Dlatego zmobilizowało się wiele ludzi, aby uzbierać potrzebną kwotę. I ja wiem, że się nam uda! nie ma innej opcji!

Wykonałam kilka telefonów, napisałam parę maili i nikt mi nie odmówił! nikt! Wielu dobrych ludzi jest na świecie, więc po prostu wierzę z sił całych, że aukcja na rzecz Antosia, którą właśnie rozpoczynam przyniesie oczekiwany rezultat i uda nam się zebrać wspólnymi siłami chociaż małą część sumy pieniędzy, które są potrzebne.

Wszystkie przedmioty, które są tutaj pokazane dziewczyny oddały bez mrugnięcia okiem! Zobaczcie ile cudownych rzeczy udało mi się zebrać w jednym miejscu :) Cały dochód ze sprzedaży zostanie przekazany na konto Antosia. Zasady takie jak zwykle – kto da najwięcej za dany przedmiot ten go dostanie. Licytujemy do godziny 24 12 lipca 2015 roku. Po zakończonej licytacji wyślę maile do zwycięzców, w których umieszczę instrukcję pt: Jak wpłacić na konto Antosia? A potem to już tylko pozostanie oczekiwanie na przesyłkę i radość z dobrze zainwestowanych pieniędzy!

Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o Antosiu to odsyłam tutaj. Tam również macie nr konta jeżeli chcielibyście pomóc Antosiowi poza naszą aukcją. Wpłat można dokonywać także tutaj. Liczy się każda złotówka! Proszę niech te kilkaset odsłon tego bloga dziennie nie pójdzie na marne! Jest nas dużo! a nie od dziś wiadomo, że w kupie siła ;) Oplakatujcie Internet w każdym możliwym zakamarku plakatem, który poniżej. Niech na pomoc Antkowi przybędzie całe mnóstwo dobrych dusz!

AntekA jeśli zdecydujesz się zalicytować na rzecz Antka to zapraszam serdecznie!

TADAM! zaczynamy!

 1. Plakat ze sklepu MY SCANDI z motywem pandy. Drukowany na wysokiej jakości papierze satynowanym o gramaturze 210 g. Wymiary 30×40 cm. Cena – już 100 zł.

2. Książka Agnieszki Tomczyszyn EZOTERO CÓRKA WIATRU. Agnieszka obiecała wpisać w książce osobiście dedykację dla osoby, która wygra licytację. Cena – już 50 zł. 3. Zestaw gumek do włosów ręcznie zrobionych przez Agatkę – moją zdolną koleżankę, której sprawy „serduszkowe” są bardzo bliskie. Licytujemy wszystkie gumki widoczne na zdjęciu. Cena – już 60 zł.

4. Przepiękny wianek wykonany przez Agnieszkę. Czy coś więcej trzeba dodawać? Każdy kto Agę zna wie, że tworzy cuda. Cena – już 105 zł.

5. Tuzin przypinek-guzików z serii bardzo limitowanej od ilustratorki Magazynu dla Dzieci „Świerszczyk” Kasi Warpas aka Bebe z bloga  http://bebeluch.blogspot.de/ (więcej obrazków tu: http://kasiawarpas.blogspot.de/) Cena – już 200 zł.

(Bebe obiecuje – kiedy guziki osiągną cenę 200 zł – wygrywający licytację dodatkowo w prezencie otrzyma archiwalny numer Świerszczyka wraz z autografem Bebe i imienną dedykacją!)

6. Miś stworzony na szydełku rękami własnymi przez bardzo zdolną osobę, która chyba nie do końca wierzy w siebie ;) Miś ma 30 cm wzrostu! (Kinga uwierz w siebie! Ala dziękuję za pomoc w pozyskaniu tej cudnej mordki na aukcję!)

Cena – już 150 zł. 7. „Matka Whistlera” namalowana przez Dynię (5l.) Czy ktoś Dyni nie zna? Przypuszczam, że nikt taki się tutaj nie znajdzie, ale jeśli jednak tak by się zdarzyło to odsyłam tutaj. Tam Kaczka – matka Dyni pisze. A pisze tak, że no… ;) Napisała np. tak: „Oryginał kosztuje 30 milionów dolarów, więc proszę, taaaaaaaka okazja! Nie tylko można oszczędzić dwadzieścia dziewięć milionów dolarów z groszami. Odpada również kupowanie biletów do Museum d’Orsey, a potem przepychanie sie przez tłum japońskich turystów. Licytacja dzieła bez ramki, bo prościej będzie doręczyć. No chyba, że kupujący się uprze :-) No to siup… Matka Whistlera.”

Cena – już 140 zł.

8. Ptaszki stworzone przez Alkę (opis z resztą też :))

Szydełkowy ptaszek – zawieszka.
Jeśli zechcesz, to z Tobą zamieszka.
Zabierz go do domu, podaruj przyjacielowi.
Wymiary: ok. 13x5cm.
Przedmiotem aukcji są trzy ptaszki wybrane spośród widocznych na zdjęciu.

Istnieje możliwość wykonania ptaszków w osobiście wybranych kolorach, czas realizacji wzrasta wtedy do tygodnia. Cena już 100 zł.9. Zamotka stworzona także za pomocą zdolnych rąk Alki ;)

Unikatowy eko-naszyjnik.
W całości wykonany ręcznie z najwyższej jakości materiałów w żywych, ciepłych kolorach.
Miękka, leciutka, ożywi każdy ubiór.
Idealna dla osób odważnych, ceniących sobie oryginalność.
Obwód całkowity: ok. 840cm, omotane i spięte filcowym paskiem.
Można dowolnie regulować, nadając ulubioną długość.
Przedmiotem aukcji jest jedna ze sfotografowanych zamotek, możliwość wyboru przez licytującego. Cena – już 150 zł.
10. Torebka z motywem balonów stworzona przez ANNAROZA. Piękna, pojemna i nietuzinkowa. Cena –  już 401 zł.11. Konik zdobiony metodą decoupage wykonany przez Magdę, która nigdy nie zawodzi! Konik wykonany z drewna. Wysokość 19 cm.
Cena – już 100 zł.
 12. Komplet dwóch pudełek w kształcie serduszek (inaczej być nie mogło!). Obydwa pięknie wykonane metodą decoupage przez moją koleżankę Magdę.
Cena już 65 zł.13. Etui na telefon komórkowy wykonany z grubego filcu ze skórzanymi wykończeniami. Wymiary 10×15 cm. Etui wykonane przez Julię – jedną czwartą naszej rodzinnej manufaktury.
Cena – już 40 zł.14. Poduszka gwiazda stworzona przez naszą rodzinną manufakturę wg mojego projektu. Wysokość poduszki 50 cm. Uszyta z przyjemnej w dotyku „dresówki”. Dwustronna. Z drugiej strony szara. Cena – już 85 zł.
 UWAGA!  UWAGA! UWAGA! UWAGA! UWAGA! UWAGA! UWAGA! UWAGA! UWAGA!
Nastąpiła sytuacja, której nikt się chyba nie spodziewał! Przedmioty wystawione na aukcję osiągnęły już ceny, które po zsumowaniu dają nam kwotę ponad 1000 zł!!!! BRAWO! JESTEM Z WAS DUMNA! Skrzyknąć w jednym miejscu tyle dobrych serc to jest coś! serce rośnie!
Mało tego okazało się, że są jeszcze chętne osoby, które z wielką przyjemnością oddadzą coś na aukcje… zatem aukcja zostaje powiększona o kilka smakowitych pozycji! Zerknijcie, bo warto :)
I pamiętajcie licytujemy do końca tygodnia, więc spokojnie można przeliczyć drobniaki, skrzyknąć rodzinę oraz sąsiadów i kupić coś fajnego! Zachęcam też do wpłat na konto Antosia!
15. Syrenka w całości wyprodukowana przez Anię i jej szydło :) Imię jej to Cy…romka, a mierzy prawie 30 cm.
Cena –  już 95,55 zł.

16. Polarowa TORBA BORBA stworzona przez Elę.

Z lnianą podszewką, wewnętrzną kieszonką i karabińczykiem na klucze.
Wytrzyma wizytę w najlepiej zaopatrzonej bibliotece i skutecznie odizoluje dolne partie śniadającego na trawie.
Można prać w pralce. Można też mieć świadomość, że zrobiło się coś dobrego.
Polecam spod serca.
Cena – już 377 zł.
17. Landszaft – stworzony przez niezastąpioną Bebe. Unikatowy, bo ręcznie dziergany kredką i tuszem, landszaft zimowy o tematyce zdecydowanie odświętnej. Drugiego takiego, nawet w reprodukcjach, na tej planecie nie znajdziecie. Ochłodzi w największe upały, ociepli (zwłaszcza oko) gdy za oknem tysiąc minusowych Celsjuszy. Z autografem autorki na tyle i passe-partout na przedzie.
Mało tego Bebe obiecała, że w momencie, gdy obrazek osiągnie cenę 200 zł dorzuci archiwalne wydanie Świerszczyka wraz z imienną dedykacją i autografem!
Cena – już 300 zł.
18. I oto mamy kolejne wielkie dzieło Dyni – tym razem poleca się DZIEWCZYNA Z PERŁĄ. Dzieło zdobyte podstępem, żeby nie powiedzieć, że wykradzione ze zbiorów rodzinnych. Mam nadzieję, że docenicie me starania w celu pozyskania dzieła tak wielkiego kalibru na naszą skromną licytację.
Cena – już 99,99 zł.
19. Od siebie dorzucam spinkę do włosów stworzoną z mięciutkiej naturalnej skórki. Pasuje zarówno mamie jak i córce, więc przy zakupie skorzystają co najmniej dwie osoby ;) Zdjęcie z moja dłonią obrazuje rozmiar kokardy – nie jest mała!
Cena – już 33 zł.

20. Anioł, który trafił tu rzutem na taśmę, a stworzony został przez Asię.

Janiołek jest z dwóch kawałków drewna przywiezionego z saksońskich lasów. Taki leśny janiołek. Jeśli się właściciel(ka) dobrze wsłucha, to może usłyszy jakąś leśną bajkę na dobranoc?
Wzrost 20 cm, rozpiętość skrzydeł 18 cm. Swobodnie stojący. Włos anielsko-złoty, suknia niebieska, i niebieski błysk w oku.
Cena – już 161 zł.
Reklama
o tym jak uratować Antosiowe serduszko + AKTUALIZACJA

o tym, że lubię lecieć w kulki, czyli o miłości do cotton lights.

Wakacje.
Naprawdę je czuję, chociaż przecież mnie nie dotyczą. Ba! powiedziałabym nawet, że nie będą mi dane w tym miesiącu, bo lipiec zapowiada się mi mocno pracowity. (wkrótce pokażę nad czym tak pilnie się teraz pochylam)
Ale jednak ten wakacyjny klimat w powietrzu czuć. Dzieci jakby teraz więcej na świecie, powietrze pachnie skoszoną trawą, a wieczory są takie długie.
Ja aby wczuć się w tę wakacyjną sielankę od kilku dni pracuję na tarasie. Wynoszę mój cały przenośny warsztat i nawet nie wiem kiedy czas mija. Nie ma nic przyjemniejszego niż praca w takich okolicznościach. Śpiewają mi ptaki, słońce przyjemnie grzeje, a zieleń która się wokół wprowadza mnie w świetny nastrój. Polecam każdemu!

Nie oznacza to jednak, że w domu w tym czasie się nic nie dzieje, bo ja nie byłabym sobą gdybym czegoś nie zmieniła, nie dodała, nie przestawiła. Ostatnio poczyniłam parę zakupów, które wniosły ciut świeżego oddechu do naszego mieszkania.
Pierwszy zakup pokażę Wam dzisiaj.

Cotton lights. Znają je chyba wszyscy. Ja swoje pierwsze świecące kulki kupiłam dość dawno temu, bo jakieś 4 lata temu. Mała Po miała wtedy kilka miesięcy i to był zakup głównie dla niej. Nie były wtedy łatwo dostępne, więc co za tym idzie ich cena do niskich nie należała. (dziękuję Ci mężu, że nie zagroziłeś wtedy rozwodem kiedy ujrzałeś paragon!)
Jednak zauroczyły mnie bardzo mocno i nigdy nie żałowałam wydanych na nie pieniędzy. No i co jest ważne, Mała Po pokochała je od razu i potrafiła wieczorem spędzić długie minuty wpatrując się w nie. A wiecie co to dla matki znaczy? no właśnie. Chwila spokoju nie ma swojej ceny.

Niestety ten komplet kulek przeżył dużo i kilka miesięcy temu zakończył swój żywot. Próby reanimacji nic nie dały i musieliśmy się z kulkami pożegnać.
Od razu postanowiłam więc że kupię następne, ale tym razem dla siebie. Mała Po przywłaszczyła sobie moją lampkę nocną, bo „przy niej się tak dobrze czyta…” (no co ty nie powiesz? też to zauważyłaś?), więc ja bardzo egoistycznie postanowiłam, że kulki będą moje i tylko moje. Dlatego zamówiłam sobie komplet w szarościach, które są mi najbliższe.

I możecie mówić co chcecie, że to tylko sznur z lampkami, takimi prawie jak na choinkę, że to kilka bawełnianych kulek. Nic wielkiego. No niby nic. Ale wieczorem potrafią wprowadzić do mieszkania taką magię, że żadna lama z nimi się równać nie może. A i w dzień cieszą oko swoim wyglądem.

1234568W zachłanności swej jednak zamówiłam dwa identyczne zestawy. Myśląc, że więcej będzie ładniej wyglądać. Po zamontowaniu kulek w ich docelowym miejscu stwierdziłam jednak, jak nie od dziś wiadomo, że mniej znaczy więcej. No i zostały mi nowiuteńkie kulki. Jeżeli ktoś jest zainteresowany ich zakupem to zapraszam na moją Wyprzedaż Garażową. Chętnie się ich pozbędę, bo Mała Po teraz też chce swoje, a szarości nijak u niej nie zagrają.

A jeśli lubicie posty z  serii „co jeszcze sobie kupiłam” to zapraszam jutro ;) Opowiem tym razem o tym jak zaoszczędziłam kilkaset zł i spełniłam kolejne swe marzenie :)

o tym, że lubię lecieć w kulki, czyli o miłości do cotton lights.