Tak, tak to ten czas, kiedy już pora przygotowywać kalendarze adwentowe. Bardzo lubię ten zwyczaj, który pozwala tak przyjemnie odliczać dni do Bożego Narodzenia. Ale to, że ja go lubię to w sumie mało ważne – uwielbia go Mała Po. Więc co rok pod koniec listopada pod osłoną nocy tworzę małe paczuszki, aby 1 grudnia mogła odpakować pierwszą z wypiekami na twarzy… i o ile tworzenie samych paczuszek nie jest dla mnie problemem o tyle ich zawartość zwykle wiąże się z długim przeszukiwaniem sklepów w poszukiwaniu drobnych podarków…
Mam kilka wytycznych do tego jakie to powinny być drobiazgi:
- takie, które nie nadwyrężą zbyt mocno rodzicielskiej kieszeni, która i tak w grudniu cierpieć będzie,
- takie, które będą w użyciu, a nie zalegną gdzieś na dnie szuflady,
- takie, które się zużyją,a nie będą się plątać pod nogami przez najbliższe lata,
- takie które wywołają uśmiech na małej twarzyczce.
Co więc w tym roku znajdzie Mała Po w swoich paczuszkach?
Moich zdjęć nie będzie, bo wszystko owiane jest tajemnicą ;) a więc mogę jedynie posłużyć się zdjęciami ogólnie dostępnymi w Internecie.
- Lakier do paznokci dla małych dziewczynek – ten ze zdjęcia jest bezpieczny, więc bez obaw mogę pozwolić na taką ekstrawagancję ;)
- Wszelkie kąpielowe umilacze. Mała Po uwielbia wszystkie perełki, tabletki, płyny, które zmieniają kolor wody i pięknie pachną. Zatem znajdzie ich w torebeczkach kilka. Te które są na zdjęciu polecam z czystym sumieniem, naturalne składniki i zapach taki, że sama chętnie bym się w tym moczyła ;)
- Mini torebeczka z kucykiem Pony. Inaczej być nie może w przypadku fanki My Little Pony.
- Piaskowa malowanka. Aby kreatywność w czasie adwentu też poćwiczyć.
- Plastelina. najlepiej fluorescencyjna albo brokatowa! niby nic a ucieszy na pewno!
- Metaliczne flamastry. Nie znam dziecka, które nie lubi malować flamastrami, a jeśli mają jeszcze kolory, które nie są powszechnie spotykane to już pełnia szczęścia. Aby zapełnić więcej torebeczek wkładamy po jednym lub dwa mazaki do jednej paczuszki.
- Brokaty w kleju. No tu to chyba nie muszę mówić, że każda mała dziewczynka je uwielbia? Robimy podobnie jak w przypadku flamastrów – jeden dzień jeden kolor brokatu.
- Naklejki. Czyż one nie są zawsze i wszędzie pożądane przez każde dziecko? Są! a jak :)
Jak widzicie w tym roku tak naprawdę wystarczyła jedna wizyta w drogerii i jedna w papierniczym, aby zapełnić wszystkie pakuneczki. Nie nadwyrężyłam też mocno domowego budżetu, więc chyba misję kompletowania mogę uznać za całkiem udaną. Teraz tylko pozostaje mi to wszystko ładnie zapakować i kalendarz gotowy. Jak będzie wyglądał? pokażę 1 grudnia ;)
A tak było u nas w poprzednich latach: tak, tak, i tak :)
Nieprawdopodobne, że w tym roku już 4 kalendarz adwentowy u nas powstanie :)
A Wy macie już swoje kalandarze? :)
Ale trafiony post w nasze potrzeby! :) Przejrzałam poprzednie kalendarze PRZECUDNE! :)
A ja jeszcze czekam, ale to musi być ten (41) lub najpóźniej przyszły tydzień (42) :) Pochodzę sobie trochę po Twoim blogu potrzebuje teraz DUŻO piękna, dobra i spokoju, TU mam tego pod dostatkiem :) Dzięki, że piszesz!
Asia no normalnie od wczoraj o Tobie myślę… że Cię nie ma, że pewnie to już!
To ja dziękuję, że się odezwałaś, bo przynajmniej wiem co się dzieje :)
Spaceruj sobie, spaceruj! do woli :)
Kalendarz adwentowy miałam raz w życiu za dzieciaka. Miał w sobie czekoladki, które już trzeciego dnia wyżarł mi młodszy brat :P
Ha! czyli dobrze, że nie mam młodszego rodzeństwa ;)
No więc, przeczytałam i to co dzisiaj napisałaś i cofnęłam się do poprzednich i nie mogę się doczekać jak będzie wyglądać kalendarz w tym roku. Każdy był piękny, uśmiałam się że zjadłaś Po czekoladki :D Moja Blanka by nie przepuściła słodkiego nigdy w życiu (ehh…po tatusiu to ma ;) musiałabym brukselkę włożyć :D
Trafiłaś w 10! Nie wiedziałam nigdy co mi przeszkadza w tym moim kalendarzu, a to właśnie to, że te pierdołki turlają się później wszędzie ignorowane przez Blankę. Muszą mieć krótki termin przydatności – albo szybkie w zużyciu ;)
Ja zacznę dzisiaj pakować nasz. U nas naklejki i art papiernicze tez królują. Resztę wypełnię słodkim i zagadkami świątecznymi. Nie chcę jej zasypać prezentami – ostatecznie najbardziej mamy się cieszyć z tego pod choinką ;)
Wprawiam się już w nastrój, pieką się właśnie piernikowe babeczki. Wysyłam Wam je wirtualnie ♥
ale się rozpisałam, ciumki :*
Przecież wiesz, że lubię jak się rozpisujesz ;)
:*
matko chciałabym mieć znowu góra pięć lat …już czuję te emocje i twoje i małej Po :))) aż ciarki człowieka przechodzą :)))))buziaczki :)
5 lat to świetny wiek :)
Tylu rzeczy jeszcze człowiek nie jest świadomy, a już tyle rozumie… :)
:*
Jesteś niesamowita, ze co roku macie inny kalendarz, ale jak rozumiem taka masz pracę :D Wszystkie piękne.
Ja mam zwykły kalendarz z Tchibo wieszany na poręczy od schodów, w tym roku zostanie wzbogacony o światełka :) A do torebeczek wrzucę podobne rzeczy, jak Ty, słodyczy minimalnie, tylko na weekendy :) Ale nie mam jeszcze kompletu prezencików i te metaliczne flamastry bardzo mi się spodobały, podkradam pomysł :)
To jest mój pierwszy komentarz, ale podglądam Twoje wpisy od kilku miesięcy – świetny blog i niesamowicie kreatywna autorka :D
Każdy nowy „podglądacz”, który się ujawnia to dla mnie wielka radość, więc witam Cię serdecznie!
Nie, nie.. to nie moja praca… w czasie gdy powstawały tamte kalendarze pracowałam 40 godzin tygodniowo jak każdy przeciętny obywatel :) dzisiaj już nie mam etatu… pasję zamieniłam w pracę i jest mi z tym niezwykle przyjemnie ;)
Dziękuję za miłe słowa!
A ja nie mam. Zupełnie dla mnie to obcy zwyczaj :)
Ale mówię Ci – przyjemny ;)