Nie planowałam w tym roku dekorować domu z okazji świąt wielkanocnych. Jajek, piórek i zajączków miałam po kokardy. Siedziałam w tym ostatnie 1,5 miesiąca, wyrobiłam chyba 300% normy, więc rozumiecie mój przesyt (zdjęć zrobiłam trochę, więc może jeszcze po świętach pokażę trochę jaj :)).
Pech chciał, że przed samymi świętami Mała Po znowu nam się rozchorowała, więc ja razem z nią zaliczyłam areszt domowy. Cóż więc robić jak się w domu siedzi? Ogarnęłam dom, pokolorowałam tysiąc kolorowanek, zrobiłam kilka mydełek w asyście Małej Po (no dobra to raczej ja asystowałam), zagrałam trylion razy w chińczyka, oglądnęłam nawet kilka odcinków My Little Pony zwanych potocznie koniami… no i kurde mój nałóg dał o sobie znać. Zaczęłam dekorować…
Jak wyszło? no tak ;)
Piękne, aż zazdroszczę , ja niestety nie mam zdolności plastycznych. Dziękuję i wzajemnie ;)
Każdy ma takie zdolności tylko musi je w sobie odkryć, naprawdę!
pięknie wyszło! :)
i dla Was jeszcze raz wszystkiego dobrego, mokrego dyngusa i dużo radości oraz spokoju! wesołych świąt!:)
oraz drapanko dla Klamociaka;)
Basieńko dziękuję! :*
no i całe szczęście ,że Cię jednak wzięło na dekorowanie !!!!!! Wesołych jeszcze raz :)
Mówisz, że dobrze? ;)
znów musze się powtórzyć…uwielbiam Twoje dekoracje!:)
Bardzo dziękuję!
Halo, halo, a gdzie nowy post?
puk puk? ja wiem że instagram i te sprawy ale ja chętnie poczytam co u Was !! :)