O wielkanocnych przymiarkach czyli biała Wielkanoc też może być piękna.

Ostatnie dni upływały mi na machaniu pędzlem, szpachlowaniu ścian, szorowaniu papierem ściernym tego i owego. A w wolnych chwilach zerkałam co rusz na termometr, który wskazywał temperaturę ciała mego Dziecięcia, wycierałam nos, podawałam syropki… potem dla odmiany sprawdzałam temperaturę swojego ciała, łykałam tabletki, wycierałam nos… i tak w kółko. Mam wrażenie, że od jakichś dwóch miesięcy cały czas ktoś w naszym domu jest przeziębiony, zaziębiony lub ma grypę. Szafka w której trzymamy leki jest bez wątpienia najczęściej otwieraną szafką w naszym mieszkaniu. A termometr najbardziej znienawidzonym przedmiotem ostatnich tygodni. Czy limit przeziębieniowy kiedyś może się wyczerpać?

Dlatego właśnie wykorzystując dzień gdy nikt nie kaszlał, nie kichał, nie wycierał nosa zakrzyknęłam ochoczo, że może byśmy tak sobie coś zmalowali. Współmieszkańcy z aprobatą pokiwali głowami, co oznaczało, że mój pomysł zostanie wcielony w życie jeszcze tego samego dnia. Szczególnie najmłodszej mieszkance pomysł się spodobał. Może nie tyle pomysł co kolor! No i tak się zaczęło. Miała być mała, maluteńka zmiana. Metamorfoza jednego mebla… zakończyło się na dwutygodniowym życiu na kartonach, z małymi przerwami o których mowa była powyżej…

(Efekty naszych prac pewnie wkrótce pokażę, ale muszę dopracować kilka szczegółów).

Natomiast kiedy już wszystko wróciło na swoje miejsce, kartony zasiliły lokalny skup makulatury, a pędzle i wałki zaległy na najwyższej półce z adnotacją „Nie wyciągać w roku 2015” pomyślałam sobie, że to chyba już dobry czas, aby jakieś przygotowania do Wielkanocy poczynić. Zatem zrobiłam przegląd tego co mam w domu, wybrałam się na spacer w poszukiwaniu bazi, jajka przepiórcze wyciągnęłam z lodówki no i dekoracyjnie to mi się już Wielka Noc zrobiła.
Za wcześnie jeszcze, aby zające po mieszkaniu skakać zaczęły i koguty z każdego kąta piać zaczęły, ale takie delikatne wiosenno-wielkanocne akcenty czemu nie? popatrzcie jak niewiele trzeba, aby zrobiło się klimatycznie… nic nie dokupiłam, nie wydałam na te dekoracje ani złotówki, wykorzystałam wszystko, co miałam w domu, a już zrobiło się miło i przyjemnie dla oka…
Ten minimalizm spodobał mi się tak bardzo, że chyba nie będę bardziej „szaleć” w te święta. Nie myślałam, że to kiedyś powiem, no ale zobaczcie, biała Wielkanoc też może być piękna, prawda? :)

1

2

3

4

5

6

8

8

9

10

11

12

14

15

15

Reklama
O wielkanocnych przymiarkach czyli biała Wielkanoc też może być piękna.