o naszych morskich wakacjach.

Wakacje dobiegają końca. Wrzesień depcze nam już po piętach. W powietrzu czuć jesień. Kwitną wrzosy. Zastrugane kredki,  kapcie przedszkolne i plecak pachnący nowością już czekają w gotowości. Zatem to idealny czas na powspominanie tych wakacji, ich krótkie podsumowanie…
W tym roku nasz wakacyjny urlop postanowiliśmy spędzić znowu nad polskim morzem. Chociaż do ostatniej chwili wahaliśmy się czy jednak nie wybrać Chorwacji. Ostatecznie wybraliśmy się do Mielenka (dlaczego tam – napiszę w innym poście). Pogoda była dość kapryśna i pokazała nam wszystkie swe oblicza – niestety to deszczowe prezentowała najczęściej… jednak nie pogoda najważniejsza, a czas wspólny, wolny, z daleka od problemów dnia codziennego… jeśli miałabym opisać ten nasz urlop jednym słowem to na pewno byłoby to słowo CUDOWNIE. Dzisiaj nie chcę pisać więcej, bo mam w planie jeszcze kilka postów o tych wakacjach. Dzisiaj zostawiam Was ze zdjęciami… a my zaraz się pakujemy i jedziemy w góry, aby wykorzystać te ostatnie dni wolne jak najlepiej!

1

https://dysk.onet.pl/api/manager/?thumbnail&link=xdyF3&id=6d70038944b39dae887f43bb347c5174&size=F

https://dysk.onet.pl/api/manager/?thumbnail&link=gPnFg&id=b87a33c2be8a7ecc0e8d3ca7e68acbc8&size=F

https://dysk.onet.pl/api/manager/?thumbnail&link=skSt9&id=c11e469165768ae88eb0e7b9ce9a8e14&size=F

Jeśli ktoś jeszcze nie śledzi nas na bieżąco to zapraszam tędy!

Reklama
o naszych morskich wakacjach.

O takim czasie, który latem zwykliśmy nazywać.

Lato tego roku jest piękne. Słoneczne, kwieciste i owocowe. Takie jak być powinno. Lato w tym roku jest tak upalne, że czasami aż męczące. Ma smak owoców, których sok cieknie po brodzie i lodów, których jemy nieprzyzwoite ilości. Tyle się dzieje tego lata, że dni choć tak długie za krótkie się wydają. Non stop coś, non stop gdzieś.

Lato tego roku zdecydowanie nie sprzyja blogowaniu. Tyle rzeczy chciałabym Wam pokazać, o tylu opowiedzieć, ale musiałabym to czynić kosztem snu, a do tego nie namówi mnie nikt, więc wiecie… no musicie poczekać aż jesień zapuka do drzwi :)… wtedy zrobię sobie zieloną herbatę z miodem i usiądę, aby pokazać Wam nasz czerwiec, lipiec i pewnie sierpień, bo wyobraźcie sobie, że ostatni miesiąc jaki podsumowałam tu, na blogu to był maj! straszne zaległości mi się tu stworzyły… oj straszne…

Dzisiaj za to pokażę karteczki pozostające w klimacie gorącego lata. Miało z nich wyzierać lato i miały być moją wariacją na jego temat. Mam nadzieję, że Ewa, do której dzisiaj je wysłałam będzie zadowolona :)

Pozdrawiam Was serdecznie i pamiętajcie czerpcie z lata pełnymi garściami co i ja czynić będę ;)

12345678910PS. Wiem, że wiele osób czeka na wieści o Antosiu, który poruszył tak wiele serc i zrobił tu prawdziwe wielkie ruszenie ;) Aukcje, które wspólnie udało się nam zorganizować przerosły nasze najśmielsze oczekiwania. Mało tego niedługo po zakończeniu aukcji okazało się, że uzbierała się dla Antosia cała kwota potrzebna na operację! w ciągu kilku tygodni udało się coś co wydawało się nieprawdopodobne. Dzisiaj Antoś jest już z rodzicami w klinice w Niemczech – czekamy na dobre wieści, zaciskamy kciuki i ślemy modlitwy do Nieba.

O takim czasie, który latem zwykliśmy nazywać.

jak doprowadziłam do zakończenia upałów…

 

 

Od rana dziś leje… wygląda na to, że o upałach i lecie z prawdziwego zdarzenia możemy na tę chwilę zapomnieć… ale wcale mnie to nie dziwi, bo w tamtym tygodniu kupiłam Po kombinezon letni (tak się to ładnie nazywa) z myślą o upałach właśnie ;) kiedy do nas dotarł słonko już tylko nieśmiało wyglądało zza chmurek…

ale przymierzyć trzeba było… wrzuciłam więc go na białe rajstopki i białe body i uznałam, że fajnie to w sumie gra :) na zewnątrz może tak bym z nią nie poszła, ale po mieszkaniu biegać sobie spokojnie może… na pewno dużo lepiej to wygląda niż same rajstopy na tyłku – czego nie znoszę u dzieci… podobnie jak koszulek powkładanych do spodni :/ za to moja mama lubuje się w takich właśnie odsłonach małej Po… zawsze  jak ją odbieram to albo jest w samych rajstopkach albo w spodenkach z koszulą we wcześniej wspomnianych :/ i na nic moje prośby, żeby tak jej nie ubierać… moja mama wyznaje zasadę – skoro nie widzisz to co Ci zależy…

ale jak już widzę to wolę żeby wyglądała np. tak:

uznaję z resztą zasadę, że skoro ja nie chodzę w naciągniętym dresie po domu to chcę, aby moje dziecko też ładnie wyglądało :) a tak się składa, że nie zawsze ładnie oznacza niewygodnie i to jest przykład idealny… widać, że Po bawi się bardzo dobrze, wcale nie jest jej niewygodnie, a i chyba Klamotowi przypadła do gustu w tym stroju, bo całusami ją zasypywał ;)

kolejnego dnia kombinezon ubrałam jej w kolejnej kombinacji, która jeszcze bardziej mi przypadła do gustu

to jest wersja bardziej wyjściowa – bo po domu mało wygodnie biega się w jeansach…  ale na mały spacerek akurat :)

i jeszcze na koniec Klamot nasz nieodłączny towarzysz, który zawsze musi gdzieś wpaść w kadr, bo inaczej zdjęcie mogłoby być mało atrakcyjne…

po cichu liczę, że jednak Po wystąpi jeszcze tego lata w tymże kombinezonie założonym tylko na pieluchę bez żadnych moich kombinacji dodatkowych ;)

 

jak doprowadziłam do zakończenia upałów…