No i się zaczęła. JESIEŃ.
Ulubiona pora roku. Uwielbiam, ale mówiłam już o tym nie raz, więc powtarzać się nie będę.
Lubię i tą złoto-kolorową ze zdjęć i tą szarą, która dzisiaj za oknem.
Ostatnie dni wygrzewałyśmy razem z Małą Po nasze buzie w słonku siedząc całymi dniami na tarasie. Przy okazji odganiałyśmy wszystko co złe, a zostało wyrządzone przez jakiegoś paskudnego wirusa, który nam się przyplątał.
Zaowocowało to mnóstwem zdjęć, które właśnie na tarasie naszym zrobiłam. Bo muszę Wam powiedzieć, że lubię to miejsce najbardziej jesienią. Wtedy kiedy słońce już tak mocno nie przygrzewa, a liście mienią się tysiącem barw, wtedy jest najprzyjemniej. Kubek gorącej kawy, koc, coś do czytania i można siedzieć tak pół dnia…
Uchwyciłam więc te piękne, jesienne chwile, aby w taki dzień jak dzisiaj zagrzać się od tych zdjęć. Mam nadzieję, że i Wam ciut cieplej się zrobi, kiedy na nie spojrzycie!