Co tu dużo mówić – urodziny naszej Małej Po to największe święto w roku w naszej rodzinie. Dzień kiedy się pojawiła na tym świecie zmienił wszystko na lepsze, więc nic dziwnego w tym, że świętujemy go zawsze z wielką pompą ;) Oczywiście, że na ten dzień czeka najbardziej Mała Po, ale skłamałabym gdybym powiedziała, że i my po cichu nie odliczamy dni do 24 lutego. To takie nasze prywatne święta, na które czekamy równie mocno jak na Boże Narodzenie ;)
Tradycją już się stało, że te urodzinowe dni (dni piszę celowo, bo świętujemy zwykle około tygodnia) mają jakiś określony kolor. W tym roku wybór padł na złoto. A więc będzie się mocno błyszczeć.
Zapowiedzią złotego przyjęcia są złote zaproszenia, które Mała Po w tym roku samodzielnie wypisała. Uwielbiam to jej skupienie na twarzy kiedy powoli wypisuje kolejne literki…
Jest też złota korona jak przystało na prawdziwą księżniczkę. Jest złota kreacja i kołnierzyk stworzony na szydełku przepleciony złotą nicią… tworzą się złote dekoracje…
A dzisiaj moja Mała Duża Córeczka chwyciła wiaderko z lizakami dla dzieciaczków z przedszkola, które wczoraj dzielnie pomagała mi robić i pobiegła w koronie na głowie, w falbankach i rzuconym w locie „tylko nie odbierajcie mnie dzisiaj wcześniej!!!”
Taka to moja PIĘCIOLATKA!