dom z basenem.

Tak ostatnio sobie nazywamy nasze małe mieszkanko z tarasem. Jak to niewiele trzeba, aby podnieść swój status mieszkaniowy – dmuchany basenik ;)

Miał być mały basen dla Po, ale stwierdziliśmy, że dlaczego tylko ona ma mieć radość w ten upał i zainwestowaliśmy w coś większego  – tak dużego, że spokojnie mieścimy się w nim w trójkę. I powiem wam, że to był strzał w 10! nawet nie wiedziałam, że coś tak niepozornego może dać tyle radości! pełen relaks po prostu! słońce, woda w basenie, parasol dający cień, mrożona kawa i jak zamykam oczy czuję się prawie jak na wakacjach (nie muszę chyba wspominać, że w tym wypadku prawie robi dużą różnice, ale no… nie bądźmy aż tacy drobiazgowi)… muszę jeszcze pochwalić Małą Po – bo chociaż nigdy nad morzem nie była to doskonale wie jak morze stworzyć trzeba – wystarczy przynieść kilka wiaderek piasku i wrzucić do basenu! takie mamy zdolne dziecko ku naszej (tym razem niestety) rozpaczy ;)

1

2

3

4

5

dom z basenem.

uroki lata.

Upał i duszność to słowa, które w ostatnich dniach zostały odmienione tysiące razy przez wszystkie przypadki.  I trzeba przyznać, że lato mamy w pełni, a stwierdzenie żar lejący się z nieba nabrało ostatnio całkiem dosłownego znaczenia… staramy się więc wykorzystać to upalne lato i jego uroki w 100%, aby w zimie nie żałować, że się marnowało to ciepło…

Co prawda plany mieliśmy zupełnie inne i właśnie teraz mieliśmy budować zamki z piasku na plaży oraz wdychać jod… no ale cóż… już drugi rok z rzędu nie udało się nam dostać urlopu w tym samym czasie… dlatego robimy sobie mini wakacje w weekendy… i tak np. w sobotę urządziliśmy sobie piknik połączony z ogniskiem i pieczeniem kiełbasek…

najpierw było przygotowywanie od rana różnych pyszności, potem pakowanie koszyka, aż w końcu wyprawa, zbieranie drewna i rozpalanie ogniska… Po pierwszy raz w życiu miała okazję w pełni świadomie w całym procederze uczestniczyć i zachwycona była nieziemsko!

1

2

3

4

5

6

8

9

10

11

12

12

a Wy jakie macie sposoby na miłe spędzenie tych upalnych dni?

uroki lata.

relaks(y) w alladynkach!

Kto z Was chadzał w RELAKSACH – kultowym obuwiu minionej (przez wielu uważanej za jedyną słuszną) epoki? no kto? łapka w górę! Oj tak, tak widzę las rąk :) RELAKSY to było coś – przez dzieci znienawidzone, przez matki uwielbione, przez ojców zdobywane tylko im znanymi metodami… ileż to opowieści związanych z tymi butami już słyszałam, ileż wspomnień się z nimi wiąże! toż to symbol, to przedmiot pożądania, to historia nasza!

Dlaczego dzisiaj o tym piszę? wszak to nie zima, więc o butach typu RELAKS pewnie nikt teraz nie myśli… raczej o „czeszkach” lub innych trampkach jak już na wspomnienia się komuś weźmie… a no to już wyjaśniam! otóż zdjęcia, które poniżej zobaczycie zostały zrobione na terenie byłej fabryki zwanej potocznie kombinatem, w której to RELAKSY były produkowane…

potężna fabryka – miasto w mieście – całe życie tutejszej ludności jej podporządkowane i nagle bach! trach! nowa epoka, RELAKSÓW nikt nie chce. co tam się dzisiaj dzieje? a no sporo w sumie! ale to już temat na inne posty… dzisiaj maleńkie fragmenty, na których Po jest główną gwiazdą…

muszę jeszcze wspomnieć o spodniach Po – ja jestem nimi zauroczona :) mega wygodne, z przyjemnej tkaniny, idealne na lato, ale co się dziwić skoro przyjechały z Egiptu, a tam to na upałach się znają! dziękujemy małemu Olkowi, który Po spodenki na jakiś czas odstąpił :*

1

2

3

4

5

6

relaks(y) w alladynkach!