Mała Po nie miała dużych wymagać co do tego przyjęcia. Chciała tylko: balony, tort, świeczki, aby goście jej zaśpiewali i abyśmy przynieśli choinkę…
– Poleńko po co Ci choinka na urodzinach?
– A gdzie goście prezenty położą? ;)
Tak więc prezenty wcale nie były tak ważne jak sama choinka :) na szczęście udało się nam jakoś wybrnąć z sytuacji i tata nie musiał pod osłoną nocy jakiegoś świerku z lasu przynosić… balony były, tort był (pyszny!!!), były nawet świeczki (jako jedyne nie w kolorze mięty, co uważam za moją osobistą porażkę :P), a goście stanęli na wysokości zadania i pięknie odśpiewali STO LAT, co wywołało szeroki uśmiech na buzi Po! były też przecudne prezenty, Po jednak nie była nimi tak zainteresowana jakby można się było tego spodziewać, co napawa mnie dumą wielką, bo chyba udaje mi się ją odpowiednio wychować i kwestia materializmu jest jej obca…
Reasumując – Trzecie urodziny Małej Po uważam za udane! i z tego co widzę ona też mój pogląd podziela, bo co rusz wraca do nich wspomnieniami!
A jeśli jesteście ciekawi jak to wyglądało ze strony wizualnej to zapraszam serdecznie :)